środa, 28 stycznia 2015

to juz jest koniec... plus zdjęcia

Czas w Ameryce południowej dobiega końca... Niestety.w tej chwili przed nami ostatni dzień w el calafate, o 2 wylądujemy do Buenos potem Madryt, Berlin i e końcu Poznan. Kasia juz w głowie planuje kolejny trekking a ja zastanawiam się kiedy wrócić pod fitz Roya ze szpejem. Ostatnie kilka dni pelne bylo różnych atrakcji, poznaliśmy iwsiaknelismy w klimat el chalten, wspólnie stwierdziliśmy ze moglibyśmy z tego miasteczka nie wyjeżdżać. Ludzie, klimat, widoki rodem z bajki. A co ciekawe te same twarze które mijamy pod początku naszej podróży. Ale pojawiły się także nowe, jak dziarska Chilijka (70+)przemierzajaca ulice Chalten swoim pełnoletnim fiatem Uno z kijami trekkingowymi na masce(byla niesamowicie zaskoczona jak je jej podaliśmy) Niestety musieliśmy wrócić do el calafate w którym próżno szukać magii, ot takie nazwę zakopane, x którego chce się jak najszybciej uciec w góry. Jedynym jasnym punktem naszego pobytu tutaj był wyjazd na lodowiec perrito moreno. Naszym przewodnikiem byla kobieta która także zakochana jest w el chalten i dlugo tam mieszkają ale prawa ekonomii byli dla niej bezwzględne i przeprowadzić się do większej miejscowości gdzie oprowadza turystów po jak to określiła disneylandzie. Nie pisze wszystkiego bo pozbawię nas ciekawych historii i anegdot które z pewnością będziemy opowiadali na żywo na deser zdjęcia, Ostatnio nie udalo mi się ich dodać może tym razem! AHA! FRYZURY NA CHILIJCZYKA NIE POKAŻE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz